poniedziałek, 28 stycznia 2013
niedziela, 6 stycznia 2013
Rozdział 51 "Plan"
*Oczami Liama*
-Harry co ty planujesz?- spytałem.
-Danielle jest w trasie razem z Ann, prawda?
-No tak, teraz są we Włoszech.
-Mam prośbę, pomożesz mi?-zapytał.
-Oczywiście inaczej bym nie pytał co zamierzasz.
-Zapytaj Dani w jak kraj jest następny.
-Wiem że następna jest Francja.
-A pamiętasz kiedy tam lecą?
-Za 3 dni.
-A dał byś radę dowiedzieć się w jakim hotelu będą mieszkać i w jakim mieście?
-Wiem, że w Paryżu a o hotel się zapytam Danielle.
-Ok.
-Ale nadal mi nie powiedziałeś co chcesz zrobić.
-Chcę pojechać do niej i leżeć u jej stóp dopóki mi nie wybaczy.
-Ambitny plan ale samo leżenie to ci nie pomoże- stwierdziłem.
-To co ja mam zrobić?!
-Hmmmm… następny jest Paryż, miasto zakochanych. Wymyślę coś a teraz pozwól, że zadzwonię do mojej ukochanej w twojej sprawie- powiedziałem a on już się nie odezwał i wyszedł z pokoju.
<Rozmowa z Danielle>
-Cześć kochanie- usłyszałem jej słodki głos.
-Cześć skarbie, mam do ciebie pytanko.
-Tak?
-Pamiętasz gdzie się zatrzymujecie w Paryżu?
-W hotelu de Crillon a co?
-Myślę nad tym aby cię odwiedzić, a jak trzyma się Ann?
-Nie jest z nią najlepiej, chodź na początku siedziała cały czas sama, wychodziła tylko na próby i występy, nawet jedzenie sobie zamawiała do pokoju. Teraz częściej przebywa z nami.
-Z Harrym jest tak samo.
-Musimy coś z tym zrobić bo nasi przyjaciele zamęczą się.
-Właściwie to częściowo w tej sprawie dzwonie. Hazza chce lecieć do niej i to wszystko naprawić ale on sam nie wie jak ma to zrobić. Wpadłem na pewien pomysł tylko jest mi potrzebna twoja pomoc.
-Zgadzam się na wszystko tylko byle by zdziałało.
-to tak…- opowiedziałem jej o mim planie.
-To może się udać - stwierdziła.
-To musi się udać!
*Oczami Niny*
To była najcudowniejsza noc w moim życiu. Obudziło mnie delikatne głaskanie po głowie przez plecy do pupy którą lekko ścisnął.
-Jeszcze ci mało?- spytałam żartobliwie.
-Może- odparł uwodzicielsko.
-Ohh Nialler, Nialler jakiś ty niewyżyty- zaśmiałam się.
-I za to mnie kochasz kotku.
-Tak to jest na pewno jedna z rzeczy które w tobie uwielbiam ale teraz chodźmy pod prysznic bo przydało by się ogarnąć. A tak w ogóle która godzina?
-Oj tam, po 14.
-Oooo kochaniutki że ty jeszcze o jedzenie nie krzyczysz- zaczęłam się śmiać.
-Tak właściwie to ja jadłem tak koło 10 ale znowu jestem głodny- powiedział z minką smutnego szczeniaczka.
-No to najpierw zjemy- powiedziałam wstając a on złapał mnie za dłoń i pociągną tak że wylądowałam na nim.
-Z tobą mogę leżeć tak wieczność, mimo że jestem głodny.
-Kocham cię- powiedziałam, pocałowała go delikatnie w usta i szybko wstałam tak aby nie miał możliwości mnie złapać.- Nie pozwolę żebyś umarł mi tu z głodu- dodałam i założyłam na siebie jego bluzkę, która na mnie wyglądała jak sukienka. Zeszłam do kuchni zaczęłam przygotowywać śniadanie. Zadecydowałam że zrobię dla nas omlety. Dla Nialla podwójną porcję ale jak znam życie on za chwilę będzie s powrotem głodny. Po chwili gdy kończyłam robienie naszego śniadanka poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Oczywiście wiedziała, że to mój ukochany.
-Mmmm ale pięknie pachnie. Teraz dopiero czuję jak bardzo głodny jestem.
-Tylko mnie nie zjedz, zaraz podaję.
-Może ty będziesz smaczniejsza, sprawdzimy- powiedział i ugryzł mnie w szyję.
-Głupku to bolało- powiedziałam z smutną minką.
-Przepraszam nie chciałem tak mocno- odparł.- Daj pocałuję- dodał i zrobił to co mówił. Na jednym pocałunku się nie skończyło.- Już lepiej?
-Tak, podaj mi lepiej talerze bo nasze śniadanie skończy w śmietniku, a tego bym nie chciała.- Chłopak bez problemu wykonał moją prośbę. Po chwili jedliśmy już pyszne omlety. Horan jak zwykle rzucał jakimiś żarcikami z których śmiałam się jak szalona.
-Mam dla ciebie niespodziankę- powiedział nagle gdy skończyliśmy śniadanie.
-Tak? A jaką?
-Jak bym ci powiedział to już by nie była niespodzianka- odparł z zawadiackim uśmiechem.- Chodź się ubierzemy i jedziemy.
*Oczami Zayna*
Gdy się obudziłem spojrzałem na zegarek, była 11. Postanowiłem zrobić śniadanie dla mojej piękności. Wstałem starając się jej nie obudzić. Udało się, założyłem bokserki i poszedłem do kuchni. Zarobiłem jej ulubione naleśniki z nutellą, nalałem soku pomarańczowego do szklanek, postawiłem wszystko na tacy, już chciałem zanieść jej śniadanie ale do kuchni wszedł Kacper.
-Widzę że się pogodziliście ale jak jeszcze raz ją zranisz to przysięgam obiję ci tą śliczną mordeczkę i nie pomoże ci to że mi się podobasz.
-Nie mam zamiaru jej więcej ranić. Nie potrafię be niej za długo wytrzymać.
-Mam nadzieje bo ona może i wygląda na twardą ale za dużo już w życiu wycierpiała żeby kolejny dupek ją ranił.
-Kim ona jest tak właściwie dla ciebie?- spytałem.
-Jesteśmy przyjaciółmi od zawsze ona była jedną z niewielu osób które się ode mnie nie odwróciły kiedy dowiedziały się że nie jestem hetero. Ona jest dla mnie jak młodsza siostra.
-Rozumiem, kocham ją nad życie więc pozwól mi zanieść jej śniadanie- powiedziałem zabierając tacę wyszedłem z pokoju i powędrowałem do mojego kotka. Postawiłem jedzenie na szafeczce koło łóżka. Pocałowałem ją w szyje raz, nic potem drugi też nic. Pocałowałem ją w pierś.
-Zostaw mnie już napaleńcu- zaśmiała się.
-Ciebie tylko tak można obudzić- odparłem z uśmiechem.- Zrobiłem nam śniadanie.
-Mmmm ale pachnie, postarałeś się- stwierdziła.
-Dla mojej księżniczki wszystko.
______________________
Siemano mordeczki! Chciałam was wszystkich przeprosić za moją długą nieobecność ale najpierw byłam chora, potem święta do tego jeszcze sylwester i trzeba było się pouczyć bo nie długo koniec pierwszego półrocza! Naprawdę bardzo przepraszam. I jak zawsze zapraszam do komentowania!
Subskrybuj:
Posty (Atom)