*Oczami Niny*
Gdy zobaczyłam
szczęście w oczach mojej przyjaciółki wysłałam smsa do Nialla <Przyjedźcie
do nas, szybko!!>. Zayn i Vero siedzieli wtuleni w siebie. Nikt się nie
odzywał, naglę do mieszkania wpadła reszta zespołu.
-Co się
stało?!-krzyknął mój przerażony chłopak. Uspokoił się jednak kiedy zobaczył
naszą parkę.
-No nareszcie!!!!!-
krzyknęli chłopcy i rzucili się na parę. Usłyszałam tylko jak Weronika syknęła
z bólu i próbowała wyciągnąć rękę spod Lou. Malik zareagował momentalnie a oni
leżeli już na ziemi. Spojrzeli na niego zdziwieni. Jego dziewczyna schowała swoją
dłoń za jego plecy.
-Tommo wbił mi
łokieć w nogę.
-Oj tam myślałem że
coś strasznego się stało- zaśmiał się Tomlinson.
-To było straszne-
powiedziała poważnie.
-Nie przeżywaj-
odpowiedział.
-Osz ty- zaśmiała
się i rzuciła w niego poduszką śmiejąc.
-Co ci się stało w
nadgarstek?- zapytał zmartwiony Harry.
-Nic takiego,
przewróciłam się- skłamała lecz chłopcy chyba jej nie uwierzyli. W pewnym
momencie Nialler usiadł koło nie i się przytulił.
-Kochanie mam
propozycję.
-Tak?
-Chciała byś
polecieć ze mną na kilka dni do Irlandii?- zapytał.-Nie wiedziałam co mu
odpowiedzieć, zaskoczył mnie.
-Poznała byś moich
rodziców, brata- próbował mnie zachęcić nie wiedząc, że tego się obawiała, a
właściwie nie jego rodziny ale tego, że mnie nie polubią pomyślą, że jestem dla
niego nie odpowiednia. Miło moich obaw chciałam zrobić to zrobić dla niego bo widziałam
jak bardzo tego pragnie.
-No dobrze ale
kiedy?
-Może jutro? Tak na
spontanie- zaśmiał się.
-Haha no dobra czemu
nie, tylko muszę się spakować.
-A ja załatwić
bilety.
-Zadzwoń do Paula on
ci je załatwi- powiedział Daddy.
-Wiem nie jestem
głupi- powiedział i wyszedł do innego pokoju bo z tymi wariatami nie da się nic
załatwić.
-Oddaj marchewkę!-
krzyknął Louis.
-To kup mi kota!-
odpowiedział Hazza.
-Nie!
-To marchewki nie
będzie!
-No Harry- piszczał
Lou.
-No Harry- małpował
go Styles.
-No dobra ale na
urodziny!- odparł zrezygnowany Tommo.
-Woooohoooooooooo-
darł się loczek.
-Załatwione! Mamy
lot na 12!- wpadł Niall i rzucił się na mnie.
-Ałaa- krzyknęłam.-
To bolało- powiedziałam ze smutną minką.
-Przepraszam, gdzie
cię uderzyłem?- pytał.
-Tu- wskazałam na
udo, pocałował mnie w nie, potem na policzek, powtórzył czynność, ba końcu
wskazałam na usta, znów mnie pocałował ale teraz namiętnie, na koniec
przygryzając mi dolną wargę. Położył głowę na moich kolanach i bawił się
końcówkami moich włosów, robiłam to samo z jego blond czupryną.-To co robimy?-
spytałam.
-Może jakiś film?-
zaproponował Zayn.
-Spoko, a jaki?
-Może Lustra?-
zaproponował Lou. Niechętnie się zgodziłam, zrobiłam popcorn i zaczęliśmy
oglądać. W straszniejszych momentach przytulałam się mocno do mojego chłopaka.
Po jakiejś półtoragodzinnej męczarni skończyliśmy oglądać.
-To my będziemy się
zbierać- stwierdził Li.
-Tak szybko?-
zasmuciłyśmy się z Vero.
-Ja muszę się
spakować- stwierdził Nialler.
-Jeśli chcesz mogę z
tobą zostać- zaproponował Malik.
-Zostań- poprosiła.
-Szkoda że już
musicie iść- powiedziałam i przytuliłam
każdego po kolei, ostatni był mój mężczyzna jego też przytuliłam, dałam całusa
w nos a on śmiesznie go zmarszczył.
-To ja przyjadę
jutro po ciebie o 11- zapowiedział Horan.
- Do zobaczenia.
-Pa- powiedzieli
chórem i poszli.
-Zostawiam was
samych i idę się pakować- stwierdziłam- tylko bez odpałów!- ostrzegłam.
-Dobra, dobra-
Weronika machnęła ręką i pociągnęła chłopaka do swojego pokoju a ja poszłam do
swojego. Wzięłam ubrania na jakiś tydzień. Gdy spojrzałam na zegarek okazało
się że jest już jedenasta. Szybko się umyłam, nastawiłam budzik na 9:30 i
położyłam spać.
*Następnego dnia*
Obudził mnie dźwięk
dzwonka w telefonie.
-Przeklęty budzik!
Ja chcę spać- mruknęłam, wyłączyłam budzik i wsadziłam twarz w poduszkę. Dziś
poznam rodzinę mojego blondyna, muszę jakoś wyglądać, bo pomyślą sobie <Co
za potwora wybrał sobie nasz syn>, a tego bym nie chciała. Niechętnie wstałam
z łóżka i powędrowałam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się i
pomalowałam. Gdy spojrzałam na zegarek była już 10:30. Zrobiłam sobie śniadanie, miałam zamiar już
je jeść ale ktoś zadzwonił do drzwi. Kiedy je otworzyłam okazało się że to
Niall.
-Cześć kochanie-
powiedział szczęśliwy.
-Cześć- powiedziałam
i mocno go przytuliłam.
-To co idziemy?
-Zjem tylko szybko
śniadanie bo nie zdążyłam.
-Ok, to ja pójdę się
pożegnać z naszą parką- odparł.
-Spoko- po chwili
wszyscy byli w kuchni.- Ale ty miałeś się z nimi pożegnać a nie wywalać ich z
łóżka.
-To nie ja, to oni
sami- mówił trzymając ręce w górze.
-Co chciałaś
wyjechać bez pożegnania?!- udawała obrażoną Vero.
-No skądże ale
chciałam najpierw zjeść.
-Powiedzmy, że ci
wybaczam że żarcie stoi na pierwszym miejscu.
-To nie prawda-
powiedziałam smutno.
-Oj już się nie smuć
tylko choć- powiedziała gdy już zjadłam i mnie przytuliła.
-My już musimy
jechać- stwierdził Nialler.
-Opiekuj się nią-
powiedziałam Zaynowi i pożegnaliśmy się i wyjechaliśmy. Po 30 minutach byliśmy
na lotnisku. Odprawę przeszliśmy bardzo szybko i po paru minutach byliśmy już w
samolocie. Paul załatwił nam bilety w pierwszej klasie więc nikt nam nie przeszkadzał.
Zaczęłam się denerwować, Niall chyba to zauważył bo złapał mnie za dłoń i
delikatnie ścisnął.
-Ej mała wszystko
będzie dobrze, zobaczysz.- Po półtoragodzinnym locie wylądowaliśmy wreszcie w
Dublinie. Czekała nas jeszcze godzinna podróż do Mullingar. Około godziny 14:30 byliśmy już
pod domem Horanów. Zaczęłam się jeszcze bardziej denerwować. Blondyn objął mnie
w pasie i podprowadził do drzwi. Gdy zapukał do drzwi otworzyła na je jakaś
wysoka ładna brunetka.
-Lili?!
________________________
Siemano!!1 Leci nowy rozdział! Sorry że tak dawno nie pisałam ale w niedzielę miałam urodziny i w weekend goście przychodzili! Mam nadzieję że rozdział się spodoba! Zapraszam do komentowania!